wtorek, 4 marca 2014

Matko nie panikuj

Zdjęcie - źródło

"Cielak", to określenie pada najczęściej z ust tatusia, który w ten właśnie pieszczotliwy sposób zwraca się do swojego synka.



I chociaż toczę z mężem nieustające boje o to, bądź co bądź, niezbyt przymilne określenie, to jednak jedno muszę mu przyznać. Myszor to małe chodzące pasmo nieszczęść.
A to rozleje mleko, najczęściej na coś co oblane być nie powinno, a to w "niespodziankę" na dworze wdepnie, a to uderzy się lub przewróci w najmniej oczekiwanym momencie i miejscu.
I choć większość przygód kończy się niegroźnie, to zdarzają się też takie, które zmroziły mi krew w żyłach.

Co wtedy sobie mówię? Działaj, nie panikuj!

Jeśli zdarzy się dziecku wylać na siebie wrzątek, czyli oparzenia
  • Polej, jak najszybciej, oparzone miejsce zimną wodą
  • Usuń odzież, jeżeli nie przywarła do ciała. Najlepiej na mokro.
  • Wspomóż się panthenolem lub schładzającym opatrunkiem hydrożelowym
  • Nie dotykaj, nie natłuszczaj, nie przekłuwaj pęcherzy
  • Jeżeli oparzenia są rozległe wezwij pogotowie

Jeżeli dziecko uderzy się o róg łóżka, czyli głębokie skaleczenia
  • Zatamuj krwawienie
  • Zdezynfekuj skaleczone miejsce, np. oceniseptem
  • Przyklej specjalne plastry ściągające i zrób opatrunek
  • Jeżeli krew płynie silnym pulsacyjnym strumieniem wezwij pogotowie

Jeśli dziecko spadnie z huśtawki, czyli uraz głowy
  • Obejrzyj głowę i stan dziecka
  • Przyłóż w miejscu uderzenia zimny okład. Może to być nóż, woreczek z lodem czy nawet wspomniane opatrunki żelowe.
  • Jeśli dziecko ma nudności, bóle głowy lub po prostu non stop płacze wezwij pogotowie

Jeśli dziecko spotka się oko w oko z pszczołą, czyli ukąszenia
  • Wyjmij żądło, jeżeli zostało.
  • Przyłóż w miejsce ukąszenia woreczek z lodem lub opatrunek żelowy
  • Miejsce po ukąszeniu można smarować panthenolem, żelem fenistil lub dapis
  • Jeżeli nastąpiły trudności w oddychaniu, zawroty głowy wymioty zadzwoń po pogotowie

Wszystkie te przygody były niestety naszym udziałem, a szczęście w nieszczęściu, że żadna nie skończyła się pogotowiem.

Ta krótka lista zapewne nie wyczerpuje tematu.
Tym niemniej pozwoliłam ją sobie stworzyć, aby każda mama w pierwszym odruchu nie koniecznie zalewała się łzami, łapała za telefon i szukała pomocy. Pierwszym odruchem niech będzie niesienie pomocy temu, którego kochamy nad życie.

Follow my blog with Bloglovin

32 komentarze:

  1. Panika zdecydowanie w niczym nie pomoże:) Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż mnie ciary po plecach przeszły... Ale faktycznie - szybkie działanie z głową to podstawa!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nas juz tez na probe wystawili ach

    OdpowiedzUsuń
  4. Opanowanie to podstawa, ale czasem o nie ciężko.

    OdpowiedzUsuń
  5. sporo tego
    osiwiec zapewne od tego mozna
    sama raz bylam w sytuacji gdy mi chrzesniak grajac w pilke, posliznal sie na niej i wyrznal glowa o betonowy chodnik
    krew sie lala choc ranka niewielka, obylo sie bez lekarzy, szycia i innych przygod ale zycie mi przed oczami przelecialo

    choc i ja na drugie powinnam miec Nieszczęście
    potrafie sie przewrocic na prostej drodze choc jako dziecko powazniejszych przygod nieodnotowalam to teraz na "stare" lata mi sie niezdarstwo uaktywnilo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że było więcej krwi niż wyglądało. A niezdarstwo to ponoć wynik rozkojarzenia, może zakochana jesteś ;)

      Usuń
  6. To trochę przeszliście ... Dobrze, że wszystko się pozytywnie skończyło :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja byłam też takim dzieckiem, nawet raz sobie w wieku niecałych 3 lat za kabel radio na głowę ściągnęłam i do dziś mam bliznę, ba nawet teraz wciąż na coś wpadam i mam ciągle jakieś siniaki nie wiadomo od czego:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany, a nasze radio na lodówce stoi.. Nie wpadłabym, że to niebezpieczne.

      Usuń
  8. Ja jestem panikarą. Myślę, że jak będę miała dziecko to się nasili.

    OdpowiedzUsuń
  9. fajny post :)
    moja Hania kiedyś wdepnęła w śliwkę,w której była osa czy pszczoła,nie znam się :P bardzo lubi biegać po podwórku na boso, trochę stópka spuchła,ale robiliśmy okłady z octu :)
    oparzenie też było z udziałem Hani, miała koło roczku i przez moją głupotę się oparzyła,była w pokoju, ja wyjęłam mięso z piekarnika i zostawiłam ten piekarnik otwarty,położyła rękę i krzyk tylko usłyszałam! od razu pod wodę i dzwoniłam do męża aby kupił maść na oparzenia,wtedy chyba pantenol kupił
    Miluś za to taka,że lubi się w każdym momencie przewrócić,albo tak się rozpędza,że w drzwi się nie mieści :P
    na szczęście ani razu u nas się pogotowiem nie skończyło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musimy mieć oczy dookoła głowy. A właśnie przypomniałaś mi, że młody miał jeszcze bliskie spotkania z klamką, które niestety szpitalem się skończyło

      Usuń
  10. Nasz Michaś też już zaliczył ściągające plasterki na łuku brwiowym :) ale na szczęście obyło się bez karetki :)
    ogólnie jestem panikara i płakałam gorzej niż mój syn :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się ręce trzęsły, ale rozładowało mnie jak młody miał już opatrunek i za siostrą biegał za z zakrwawionymi jeszcze rękami a ona piszczała, gdyż widok krwi ją przeraża.

      Usuń
  11. Pomocne rady, najważniejsze to żeby nie panikować :)

    Jak bylam mala to moja mama miala ze mna przygody, jak nie skakalam z kanapy na trzepak na dworze i rozbilam sobie brode i cala zakrwawiona przyszlam do domu to robilam gwiazdę na dworze i po 5 razie jej robienia wylądowalam na otrym kamieniu i przecielam sobie dość glęboko kolano, pamiętam że wtedy moja mama aż zużyla 2 opakowania wody utlenionej bo ciągle się pienilo i nie chcialo się odkażać, ale nigdy nie wylądowalam w szpitalu (cale szczęście) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście. U nas gwiazdy skończyły się właśnie tą pszczołą.

      Usuń
  12. Wskazówki bardzo dobre, częśc z tych "woyadków" przeszłam osobiście, więc już panuję nad sobą :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale musisz mieć cierpliwość, a porady przydadzą się ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Buba na szczęście zaliczyła na razie tylko jedno małe oparzenie. Niemniej Twoje rady trzeba wyryć na blachę.

    OdpowiedzUsuń
  15. jestem straszną panikarą! nie byłabym dobrą mamą
    nigdy nie miałam poważnych skaleczeń, obrażeń... na sama myśl o krwi czy ranach robi mi się słabo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to zupełnie jak moja córa, niemal mdleje na widok krwi

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze, jest mi bardzo miło.

Bardzo Was proszę jednak o nie umieszczanie w treści komentarza jakichkolwiek linków reklamowych. Wszystkie podlinkowane komentarze zostaną usunięte (chyba, że link dotyczyć będzie merytorycznie komentowanego wpisu).
Dziękuję za wyrozumiałość.