Nachodzą mnie czasem myśli, że czas najwyższy zrobić porządek z tymi niesfornymi dzieciakami.
Czas, żeby każde z nich miało swoje obowiązki i z nich się wywiązywało.
Nie jest co prawda tak, że moje dzieci nic nie robią. Owszem czasem pomagają, córa śmieci wyniesie, z psem wyjdzie. Młodszy to tu coś zrobi, to tam, posprząta czasem w swoim pokoju.
No właśnie wszystko czasem. Jak im przypomnę trzy razy, kilka razy poproszę, potruję, ponarzekam...
A może by tak sami zechcieli? Z własnej nieprzymuszonej woli, z poczucia obowiązku?
Tak powstała inicjatywa spisania na kartce swoich żalów i wymagań. Wiem, wiem Myszor jeszcze czytać nie potrafi, ale jak mu będę codziennie czytać taką listę przed snem, to może zapamięta. Może Mysza choć raz dziennie rzuci okiem na listę i zrobi coś dobrego dla domu.
Cóż, zawsze warto chociaż spróbować.
Lista dla Myszy (lat 8)
Lista dla Myszora (lat 4)
Zamierzam takie listy (wielkości A4) oprawić w ramki i powiesić na honorowym miejscu w każdym z myszowych pokoi.
Co myślicie o takich listach? Może dodalibyście coś do nich, a może czegoś jest za dużo? Jestem ciekawa waszych opinii.
A może ja tylko się łudzę, że coś się zmieni...
Follow my blog with Bloglovin
Dzieci od najmłodszych lat powinny mieć swoje małe obowiązki, to na pewno wyjdzie im na dobre. szczególnie pierwsza czcionka Lista dla Myszora nie jest dla mnie zbyt dobrze czytelna
OdpowiedzUsuńFakt, na zdjęciu słabo wyszło. Po wydruku jest czytelne.
UsuńDobry pomysł...U nas to już niektóre rzeczy weszły w rytm Dasiek ściera ze stołu, Niko nosi sztuczce a Niuniek sprząta po obiedzie albo w odwrotnej kolejności, starszy rano wychodzi z psem i idzie po zakupy śniadaniowe, chłopcy sprzątają najczęściej szybko jak gdzieś chcą wyjść. W dodatku raz w miesiącu któryś myje ubikacji porządnie. Teraz nauka prania nas czeka.
OdpowiedzUsuńMyje ubikacje.... cudotwórczyni.
UsuńPopieram. Życzę Ci powodzenia, Kochana, bo to orka na ugorze zwykle jest. Ale może Ci się uda:). Robota na lata.
OdpowiedzUsuńTaaa, warto spróbować :)
UsuńBardzo dobry pomysł, to co zapisane to i zapamiętane. Już nie będzie dziwnych tłumaczeń. Ja też kiedyś coś takiego wprowadzę jak młoda podrośnie :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł. Mamy córki w tym samym wieku :) U nas podobnie- też niby coś tam robi, ale... nie jest to nigdzie spisane i prawnie ustanowione :) I nie mogę w związku z tym egzekwować i wyciągać ewentualnych konsekwencji :) Do zgapienia. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWłaśnie się kiedyś zastanawiałam, w jakim wieku dzieciom powinno się wdrażać obowiązki. Może bardziej doświadczone mamy się wypowiedzą...
OdpowiedzUsuńPonoć jak najwcześniej. Oczywiście wszystko na miarę możliwości.
UsuńZ taką listą to śiwetny pomysł ! Czemu nikt nigdy wczesniej na to nie wpadł :D
OdpowiedzUsuńkurcze, moje dziewczyny połowy takich obowiazków nie mają:) swietna lista :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł! U mnie jest to w formie ustnej,ale taki zapis jest bardzo fajny.No i wiesz...dzieci są zapatrzone w rodziców.Muszą mieć przykład.Mnie raz tak Lenka zażyła tekstem: ja mówię do niej -Lenusiu,schowaj ubranko do szafki.A ona no to :-A dlaczego?Twoje leżą na fotelu...Musi być przykład z góry ;);)
OdpowiedzUsuńHaha, to spryciara. Ale w sumie co racja to racja :)
UsuńMoże i coś z tego będzie, tylko na oczywiście należy początku konsekwentnie pilnować realizacji obowiązków, bo jeśli małe chytrusy sprawdzą, że może im się cokolwiek upiec, to zaczną to wykorzystywać. Moje dzieci miały mówione bez przerwy, że mają zrobić to czy tamto i mówię im do tej pory - nie powiem, nie zrobią. Gdzieś popełniłam błąd, dzieci nie czują się współodpowiedzialne za dom. Córka wyrzuca śmieci kuchenne,a do łazienki już nie zajrzy - "bo nie mówiłaś" . I to jest moja mała porażka wychowawcza, ale prawdą jest, że zawsze im odpuszczałam, kiedy tylko mówiły, że mają dużo nauki i w sumie z ich nauką w szkole nigdy problemów nie miałam. Więc odpuszczałam, a one to wykorzystywały.
OdpowiedzUsuńJa swoim też chyba za dużo odpuszczam. Co zrobić, takie miękkie serce...
UsuńJa dzieci nie mam, ale w przyszłości na pewno ta wiedza się przyda ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńJa myślę, że warto.
OdpowiedzUsuńCzasem dzieci potrzebują jasnych komunikatów. Jak młody dostał taką listę w wieku 6 lat łatwiej było coś od niego wyegzekwować. chyba do niej wrócimy, bo ostatnio coś się zaniedbał :), a lista gdzieś się zapodziała..
Pomysł fajny, ja Mikołajowi stopniowo wprowadzam. Na razie rano musi złożyć swoje piżamy (wychodzi mu to różnie, ale ważne, że o tym pamięta i próbuje) i zaścielić łóżko - czytaj jako tako kołdrę ogarnąć. Wieczorem zabawki chowa. I po obiedzie talerz wynosi do kuchni. Ogólnie pomaga chętnie, ale jak mu się zachce, to pyta "Mamusiu/Tatusiu mogę Ci w czymś pomóc?" i to najczęściej w kuchni przy pieczeniu czy gotowaniu, ale też sztućce zaniesie, coś tam przyniesie itd. Problem jest raczej u nas w tym, że mąż rano ubiera starszego, a ja młodszego i też tak zaprowadzamy i tak jak jestem z nimi sama, to M o wszystkim pamięta, a jak jest Tata, to wie, że mu się upiecze i albo nie robi, albo udaje, że nie potrafi i mąż go wyręcza... Grrr. Źle nie jest, ale muszę poćwiczyć i może ten pomysł z patyczkami zadziała i u nas, tylko tak jak pisałam, to mąż musi być też w tym konsekwentny. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńP.S. Zajrzałam tu na sekundę po zobaczeniu zdjęcia patyczków na instagramie i siedzę i czytam wariatka blog wstecznie, a tyle rzeczy powinnam zrobić... ;)
Twoje to jeszcze maluchy, ale warto pilnować tego od małego, bo potem wyrośnie taki leniwy ośmiolatek :). A im starszy tym trudniej zapanować nad przyzwyczajeniami
Usuń