Co? To mamy już październik?
Pierwszy miesiąc normalności za nami. Przyznam szczerze, że miałam nadzieję na cieplejszy początek szkoły. Liczyłam, że z grzaniem w domu poczekamy do października. I poczekaliśmy, Choć myślałam, że nie dam rady. Koce są mocno eksploatowane, podobnie jak skarpetki do piżamy. Jednym słowem zimno, za zimno.
A co robiliśmy w tą zimnicę wrześniową?
Zaczęliśmy swoje całoroczne obowiązki. Jedno dziecko poszło do szkoły, drugie do przedszkola.
Nowe tornistry/plecaki obowiązkowe.
Nowe tornistry/plecaki obowiązkowe.
Wróciliśmy do starych, dobrych, zdrowych nawyków żywieniowych. Nie to, żebyśmy sobie mocno folgowali latem.. Ale wiecie, już nie ma lodów. Są natomiast takie drugie śniadanie :).
Muszę tu wspomnieć, że bardzo się cieszę, że ze szkoły zniknęły słodycze. Nareszcie moje dziecko wraca z pustą śniadaniówką.
Muszę tu wspomnieć, że bardzo się cieszę, że ze szkoły zniknęły słodycze. Nareszcie moje dziecko wraca z pustą śniadaniówką.
Wróciliśmy też na salę gimnastyczną. Ja w roli obserwatora, Mysza w roli aktywnej gimnastyczki. Niezłe już robi szpagaty, co?
A ja zapisałam się na jogę. Kiedyś też taki zrobię :)
A ja zapisałam się na jogę. Kiedyś też taki zrobię :)
Szukacie więcej takich fotek? Lećcie na I N S T A G R A M. Codziennie coś nowego :)
Zachęcam Cię do zapisania się na nasz comiesięczny newsletter. Zestawienia wpisów, unikalne treści, ciekawe informacje.
Follow my blog with Bloglovin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze, jest mi bardzo miło.
Bardzo Was proszę jednak o nie umieszczanie w treści komentarza jakichkolwiek linków reklamowych. Wszystkie podlinkowane komentarze zostaną usunięte (chyba, że link dotyczyć będzie merytorycznie komentowanego wpisu).
Dziękuję za wyrozumiałość.