środa, 14 października 2015

Zdrowa dieta jest dobra dla dzieci


O tym jak bardzo się cieszę z wprowadzenia nowych przepisów nt żywienia dzieci i młodzieży w szkołach i przedszkolach chciałam napisać od bardzo dawana. Uważam, że jest to krok w odpowiednim kierunku i odpowiedni start dla kształtowania prawidłowych nawyków żywieniowych.
Gdy zaczęłam jednak czytać opinie, przeglądać ankiety i podczytywać blogi, włos mi się na głowie zjeżył. Dacie wiarę, że niemal 90% opinii w sieci to opinie negatywne?
Czy my rzeczywiście jesteśmy narodem malkontentów? Czy narzekanie mamy w naturze? Może to po prostu lubimy?
Opinie negatywne, z którymi się spotkałam zdają się potwierdzać tą tezę. Większość z nich jest wymysłem wyssanym z palca lub nieuzasadnioną obawą. Dlatego postaram się je obalić.


A R G U M E N T Y   P R Z E C I W

Nowe przepisy są zbyt restrykcyjne, ponieważ zabraniają przyprawiania posiłków.

To nie prawda. Nikt nie wyeliminował przypraw z listy produktów dozwolonych. Jedynymi przyprawami, których ilość ograniczono są sól i cukier. Nadmierne spożycie tych przypraw przyczynia się bowiem do rozwoju wielu chorób, tj. próchnica, choroby układu krążenia i otyłość. Nie znaczy to jednak, że te przyprawy wyeliminowano całkowicie.

Brak przypraw i wymagania nowego rozporządzenia sprawiają, że posiłki są nie smaczne.

To również nieprawda. Bo smak jest rzeczą względną i indywidualną. Moja córka, przyzwyczajona do mniejszej ilości soli i cukru, przyzwyczajona do zdrowego jedzenia dopiero w tym roku uznała posiłki na stołówce za smaczne. Poprzednio skarżyła się, że mięso jest za słone a herbata za słodka.
Jak widzicie, wszystko zależy od przyzwyczajenia. Początkowo, być może kubki smakowe dzieci będą się buntować na mniejszą ilość soli, ale z czasem przyzwyczają się. Naprawdę.
Weźcie również pod uwagę fakt, że częstą praktyką "odświeżania" nieświeżego jedzenia jest właśnie mocne doprawianie. Niestety jest to dość powszechnie stosowane, gdyż przyprawy zabijają prawdziwy smak potraw. Dlatego, jeśli zależy wam, żeby dzieci dostawały tylko świeże jedzenie, powinniście cieszyć się z tych ograniczeń.

Wzrosną ceny posiłków (obiadów).

Zdrowe jedzenie wcale nie musi być drogie. Przyrządzenie go wcale nie wymaga specjalnych zabiegów,  czy specjalnych produktów. Wystarczy, że rzadziej będzie kotlet schabowy a ziemniaki czasami zastąpi kasza. A przecież duszone mięso kosztuje dokładnie tyle samo co smażone. Jeśli koszty wzrosną, to powinny to być podwyżki nieznacznie. Kiedy więc jakaś placówka podnosi ceny tłumacząc się nowymi przepisami to moim zdaniem idzie na łatwiznę lub wykorzystuje sytuację.
Inną sprawą jest fakt, że to smutne, jeśli wolimy sobie czasem kupić nowy telefon niż zapewnić dziecku porządne jedzenie. Gdzie priorytety?

Dzieci będą chodziły głodne.

Żadne dziecko świadomie się nie zagłodzi. Chyba, że jest chore. To, że dzieci wolą słodycze od zdrowego jedzenia, nie może być powodem aby słodyczami się żywiły. Oczywiście, jeżeli będziemy ulegać ich namowom, serwować im codziennie chleb z nutellą, smażyć schabowe kotleciki, nie będą jadły nic innego. Jeśli jednak zależy nam na ich zdrowiu, nie róbmy tego. Naprawdę, zdrowiej będzie jak nieco się przegłodzą i wreszcie zjedzą coś zdrowego.

Napad na wolność wyboru.

Ten argument zaskoczył mnie najbardziej. Wolność wyboru dziecka mierzy się w ograniczonym obszarze. Wszak uczniowie w szkole w większości są niepełnoletni. Jeżeli natomiast jakiś rodzic pragnie karmić dziecko cukierkami, nic nie stoi na przeszkodzie aby takie frykasy dziecko przyniosło sobie z domu. Szkoła natomiast, jako instytucja powinna promować zdrowy tryb życia i narzucać pewne normy. Tu powinno być tylko to co wartościowe, to co wspiera w wychowaniu, pomaga swiadomym rodzicom. Nawet osiemnastolatkom nie sprzedaje się przecież w szkole papierosów. Dlaczego więc miałaby sprzedawać jedzenie z nadmiarem tłuszczu, cukru i konserwantów? Wszak mogą być one jeszcze groźniejsze dla zdrowia dzieci.

Ilość otyłych dzieci w Polsce rośnie dramatycznie. Wg danych Instytutu Żywności i Żywienia odsetek otyłych dzieci wzrósł z 9% w 1995 do 16% w 2015 roku. Aż 29% jedenastolatków i czternastolatków ma nadwagę. Natomiast otyłe dzieci to tylko w 5% dzieci chore. Reszta, 95% otyłych dzieci to dzieci, które zwyczajnie źle się odżywiają.

Czy naprawdę nie jest to wystarczająco dobry argument za wprowadzeniem zmian? Tak, wszystko zaczyna się w domu, ważny jest również ruch i aktywność fizyczna. Jednak szkoła zdecydowanie powinna wspomagać pracę rodziców, a nie ją torpedować.
Ze swojego punktu widzenia, z punktu widzenia matki, która w domu karmi dzieci wyłącznie wartościowym jedzeniem, obecność śmieciowej żywności w szkołach to gwóźdź do trumny wobec własnych starań. Dziecko jest tylko dzieckiem, nie ma takiej siły, która powstrzyma je przed pokusą zjedzenia cukierka.
Dlatego kampania społeczna - TAK, warsztaty dla rodziców - TAK, porządne lekcje wf również TAK, ale radykalne zmiany z postaci lepszego jedzenia w szkołach to podstawa, aby starania rodziców miały w ogóle sens.

Zanim więc skrytykujecie mnie, skrytykujecie nowe przepisy i podniesiecie alarm, proszę przeczytajcie Rozporządzenie Ministra Zdrowia. Tu jest wszystko czarno na białym.
I dajcie szansę swoim dzieciom na zdrowy start w dorosłość. Dajcie im szansę na zdrowe jedzenie. A przede wszystkim dajcie szanse świadomym rodzicom, aby ich starania nie poszły w las.

A jeśli nie macie pomysłu, co dać dziecku do szkoły gdy zabrakło w sklepiku słodkich ciasteczek i drożdżówek, to zapraszam do przeczytania kilku inspiracji.
Przygotowanie zdrowego śniadania do szkoły wcale nie musi być czasochłonne i naprawdę może dzieciom smakować.

Tak słyszałam, że drożdżówki maja wrócić do szkół. Przykro mi z tego powodu. I mimo to, polecam wam zastanowić się czy warto karmić nimi codziennie wasze dzieci.

Zachęcam Cię do zapisania się na nasz comiesięczny newsletter. Zestawienia wpisów, unikalne treści, ciekawe informacje.






Follow my blog with Bloglovin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze, jest mi bardzo miło.

Bardzo Was proszę jednak o nie umieszczanie w treści komentarza jakichkolwiek linków reklamowych. Wszystkie podlinkowane komentarze zostaną usunięte (chyba, że link dotyczyć będzie merytorycznie komentowanego wpisu).
Dziękuję za wyrozumiałość.