Muszę przyznać, że przygotowując ten post mocno się natrudziłam, aby znaleźć coś, co nam się w Chorwacji nie udało.
Chorwacja rzeczywiście da się lubić:
Woda w morzu jest ciepła, czysta i ma niepowtarzalny turkusowy kolor.
Słońce grzeje zapewniając ciepły odpoczynek strudzonemu zimą ciału.
Miasteczka są urocze, z ciekawą architekturą i mnóstwem zabytków wartych odwiedzenia.
Jedzenie jest proste, lokalne i smaczne.
Ceny nadal nie przytłaczają, choć wiem, że były niższe.
.....
A jednak są pewne rzeczy, które mogły przeszkadzać. I były też wpadki, czyli rzeczy, które zwyczajne zrobiliśmy źle. Dlatego postanowiłam o tym napisać, żebyście wy mieli szansę zwiedzać lepiej i bardziej świadomie.
Noclegi
O tym, że mimo wszystko żałuje, że nie wybraliśmy się w podróż własnym autem już pisałam Czym dojechać do Chorwacji. Ale żałuję jeszcze jednej rzeczy, która poniekąd się łączy z tym wyborem. Żałuję, że zdecydowaliśmy się na nocleg w jednym miejscu.Chorwacja jest dość rozległym krajem, a ciekawe miejsca są mocno od siebie oddalone. Dlatego nocowanie przez 2 tygodnie w jednym miejscu dość mocno nas ograniczyło. I nie chodzi bynajmniej o zaliczenie Chorwacji podczas jednego pobytu. To byłoby, moim zdaniem, nie rozsądne i zbyt męczące. Tym niemniej decydując się na co najmniej 2 miejsca noclegowe dajemy sobie szansę na efektywniejsze zwiedzanie.
Warto więc przed wyjazdem poświęcić trochę czasu, ułożyć ramowy plan podróży i wybrać kilka noclegów po drodze.
Turyści
Kolejną rzeczą, której żałuję, to fakt, że zdecydowaliśmy się na wakacje w pełnym sezonie. Tłum ludzi wprost zalewa chorwackie miasteczka, plaże i szlaki. Każde, dosłownie każde turystyczne miejsce jest zalane. Wokół słychać taką ilość języków, że można się poczuć jak na prawdziwej wieży Babel. Robienie zdjęć uczy cierpliwości. Żeby zrobić jakiekolwiek ujęcie trzeba czekać, aby przepuścić wycieczkę w czerwonych koszulkach i spieszyć, żeby nie pojawiła się kolejna. Trzeba też uzbroić się w cierpliwość kasując kolejne zdjęcia z fokusem na plecach przypadkowego turysty, który właśnie postanowił wejść ci w kadr.Torebkę, też warto trzymać przy sobie. Momentami nie da się przejść nie trącając nikogo łokciem.
Na plażach jest podobnie. Zwłaszcza na Kamenjaku.
Wybierając się tam spodziewałam się oazy spokoju. Takie przynajmniej miałam wyobrażenia po lekturze internetu. Okazuje się, że nie we wszystko należy wierzyć, bo plaże Kamenjaku (choć jest ich mnóstwo i gwarantują najczystszą wodę ) były tymi najbardziej zaludnionymi. To właśnie tam mieliśmy największy problem z upolowaniem zacienionego miejsca, tam błąkaliśmy się w poszukiwaniu odrobiny spokoju.
Pogoda
Wybierając się do Chorwacji nie wiadomo na jaką trafi się pogodę. Potrafi być non stop słonecznie ale podobno potrafi też nieźle popadać. Tym niemniej w lipcu temperatura zazwyczaj oscyluje wokół 30 stopni.My mieliśmy to nieszczęście, że temperatura oscylowała grubo powyżej przeciętnej. Do tego przez 2 tygodnie nie spadła ani jedna kropla deszczu. Moglibyście powiedzieć "Super, idealna pogoda". Niestety zwiedzanie w takich warunkach staje się niemal niemożliwe. A kto chciałby spędzić 2 tygodnie wylegując się na plaży? Nawet dzieciaki nie chciały.
Pogoda to kolejny argument przemawiający za odwiedzeniem Chorwacji poza sezonem.
Plaże
Reszta naszych rozczarowań skupia się na plaży.O tym, że plaże są przeważnie kamieniste i skaliste wiedzieliśmy. Mieliśmy jednak nadzieję, że znajdziemy tu choć trochę piasku.
I faktycznie, była piaszczysta plaża w miejscowości Medulin.
Niestety plaża Medulin odbiega dość mocno od mojego wyobrażenia.
Piasek tam jest nieciekawy, w kolorze brudnego błota. Ale to okazał się jedynie szczegół. Plaża była po prostu brudna, zaśmiecona papierami, petami i pestkami po brzoskwiniach. O tym, że była zatłoczona nie muszę chyba wspominać... Zejście do wody jest łagodne, ale ilość kamieni i muł przeszkadzał, nawet gdy wchodziliśmy w butach do wody. O nurkowaniu tam można tylko pomarzyć. To znaczy można pomarzyć o widokach, bo pod wodą widać jedynie wszechobecną szarość.
No nie tak wyobrażałam sobie tą plażę.
Owszem znaleźliśmy czystą, ładną plażę i to wcale nie jedną, ale żadna z nich nie była piaszczysta.
Nie znaleźliśmy za to żadnej plaży, na której byłoby choć trochę fal. Jedna z czytelniczek napisała mi, że to ewenement. Nie wiem, być może. Ale nie podobał się nam ten spokój jeziora. Jesteśmy zwolennikami skakania przez fale, rzucania się na nie i bujania na materacu. Niestety Chorwacja zawiodła w tym temacie na całej linii.
I to wszystko. Nie mam się już do czego przyczepić. Reszta była po prostu znakomita. I powiem Wam, że wrócimy tam. Może za rok, może za dwa, ale będziecie jeszcze u nas o Chorwacji czytać. Tym samym pragnę zakończyć tegoroczny cykl o Chorwacji. Owszem, miałabym co opowiadać, miałabym co pokazywać, ale muszę przyznać, że temat zmęczył mnie samą. Domyślam się, jak Was musiał zmęczyć :)
Zachęcam Cię do zapisania się na nasz comiesięczny newsletter. Zestawienia wpisów, unikalne treści, ciekawe informacje.
Follow my blog with Bloglovin
Jeśli spodobał Ci się artykuł. Podziel się ze znajomymi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze, jest mi bardzo miło.
Bardzo Was proszę jednak o nie umieszczanie w treści komentarza jakichkolwiek linków reklamowych. Wszystkie podlinkowane komentarze zostaną usunięte (chyba, że link dotyczyć będzie merytorycznie komentowanego wpisu).
Dziękuję za wyrozumiałość.