Facebook
Etykiety
Rodzina
Lifestyle
Podróże
Zdrowie
DIY
Sport
wtorek, 11 sierpnia 2015
Czym dojechać do Chorwacji?
Cykl postów z Chorwacją w tle trwa i trwać będzie. Zaplanowałam dla Was 7 wpisów w tym temacie. Sama nie wiem jak to się stało, że mam wam aż tyle do powiedzenia. Taka gaduła ze mnie :)
Dziś Chciałabym się zająć tematem dojazdu do Chorwacji i poruszania się po jej obszarze.
Jak być może już wiecie, my do Chorwacji dostaliśmy się samolotem. Jednak większość naszych znajomych odwiedza Chorwację na własnych czterech kółkach. Niestety każda z opcji ma zarówno swoje plusy, ale i minusy. I właśnie o tym wam dzisiaj opowiem.
Czas przejazdu
Chorwacja nie jest państwem, które leży przysłowiowy rzut beretem od Polski. Biorąc pod uwagę również niemałą powierzchnię Polski, sprawa jeszcze bardziej się komplikuje. Mieszkańców północno-wschodnich krańców naszego kraju dzieli od granicy chorwackiej dobre 1.500 km. Nas, do naszego miejsca przeznaczenia dzieliłoby samochodem niewiele mniej, bo niemal 1.400 km. Google zawyrokowało ponad 14 godzin jazdy non stop (nie licząc przystanków, jedzenia, spania i zaspokajania innych potrzeb niezbędnych do życia :))
Wybierając samolot wylatujący z Berlina (wiecie, taniej było) mieliśmy do pokonania następującą trasę:
Zajęło nam to dokładnie 1 dzień (10,5 godziny), łącznie z czekaniem, parkowaniem, przerwami na jedzenie i toaletę.
Myślę, że zaoszczędziliśmy w ten sposób co najmniej jeden dzień, a nawet dwa, licząc drogę powrotną.
Ale czy zaoszczędziliśmy pieniądze?
Koszt przejazdu
Na szybko policzyliśmy, że wybierając przelot samolotem nie zapłacimy dużo więcej. Różnica w samym
przelocie vs przejeździe
była ok. 400zł. Przy czteroosobowej rodzinie to zaledwie 100zł na głowę. Do przełknięcia.
Jednak różnica ta pogłębia się znacznie, jeżeli weźmiemy pod uwagę wszystkie dodatkowe koszty związane z każdym z wyborów.
Jak widzicie, nawet tani samolot wychodzi dużo drożej przy 4 osobowej rodzinie. Jednak podróżując samotnie lub w parze koszty samolotu będą niższe.
Wygoda
Niezaprzeczalnym plusem podróżowania samolotem jest wygoda. Nawet jeżeli nie wykupimy dodatkowego miejsca na nogi, to czuję się tu swobodniej niż w samochodzie. Można też wstać w dowolnym momencie, żeby rozprostować nogi i nadal poruszać się na przód. W tym samym czasie, można poczytać książkę, zrelaksować się przy ulubionej muzyce i nie martwić się sytuacją na drodze. Nie musimy też gorączkowo rozglądać się za parkingiem, gdy dziecko musi.., już musi, natychmiast.
Najważniejsze, że nie musimy się martwić jak taką podróż przetrzyma dziecko jeżeli dokucza mu choroba lokomocyjna.
Niezależność
Samochód też ma jednak swoje zalety poza finansowe. Posiadając własne auto dysponujemy bowiem większą niezależnością. Jeśli tylko zechcemy możemy zatrzymać się na dłużej w mijanym, urokliwym miasteczku. Możemy też włączyć w plan zwiedzania Wiedeń lub Pragę (w zależności od naszej trasy). Będąc już na miejscu również łatwiej podróżować swoim autem. Biorąc auto z wypożyczalni, musimy pogodzić się z ograniczeniami. Chociażby z takim, że nie wyjedziemy pożyczonym autem poza granice Chorwacji. A z Istri tak blisko do Wenecji.
Bagaż
Zmorą latania samolotem, zwłaszcza tanich linii są ograniczenia bagażu jaki możemy ze sobą zabrać. Oczywiście, można dopłacić za dodatkowy bagaż i zabrać ile dusza zapragnie. Jednak trzeba się liczyć z tym, że w takiej sytuacji różnica w cenie samolot v samochód jeszcze wzrośnie.
Nam udało się zapakować w jedną walizkę i 4 małe podręczne bagaże.
Z tego powodu nie wzięliśmy ze sobą jedzenia i ostatecznie pół dnia głodowaliśmy błądząc po nowych nieznanych obszarach Chorwacji w poszukiwaniu sklepu.
Z tego też powodu nie zabraliśmy ze sobą żadnej karimaty lub materaca, które bardzo się przydają na chorwackich plażach.
Nie mogliśmy też pozwolić sobie na duże zakupy będąc na miejscu. Musieliśmy zadowolić się pamiątkową, jedną buteleczką oliwki i chorwacką czekoladą. Z drugiej strony jednak był to dobry pretekst, żeby nie pójść z torbami, ulegając dziecięcym zachciankom.
Spokój
Wyjeżdżając za granice samochodem zawsze obawiam się, czy auto nie sprawi nam jakiegoś psikusa. Kto zna prawa Murphiego ten wie, że samochody najchętniej psują się własnie za granicą. A ja za nic w świecie nie chciałabym się znaleźć w sytuacji, kiedy z powodu zepsutego auta muszę co najmniej prze-aranżować swoje wakacyjne plany. Za nic w świecie nie chciałabym utknąć z dziećmi w jakiejś dziurze lub przedwcześnie wracać do domu. Nie mówiąc już o kosztach.
Lecąc samolotem, korzystając z wypożyczalni takie obawy zostawiam w domu.
Podsumowując i biorąc pod uwagę wszystkie "za" i "przeciw" myślę, że dziś wybrałabym jednak dojazd do Chorwacji własnym samochodem . Najbardziej przemówiła do mnie różnica w cenie i dodatkowo, żel mi tych miejsc, których nie odwiedziłam po drodze. Reszta mojej rodziny jednak cieszy się, że uniknęliśmy męczącej jazdy.
A Wy co byście wybrali?
Zachęcam Cię do zapisania się na nasz comiesięczny newsletter. Zestawienia wpisów, unikalne treści, ciekawe informacje.
E-mail
Imię
Follow my blog with Bloglovin
Nowszy post
Starszy post
Strona główna
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)