Toruń, miasto mojej beztroskiej młodości, miasto studiów, mnóstwa znajomości i imprez do rana. Toruń zawsze wspominam z sentymentem i chętnie do niego wracam. Niestety już nie na studia, nie do akademika, nie na imprezy. Dziś jeżdżę w poszukiwaniu atrakcji rodzinnych.
To była jedna z tych krótszych wycieczek, bo zawierała jedynie jeden punkt programu - Centrum Nowoczesności Młyn Wiedzy.
Musicie wiedzieć, że w Toruniu właśnie, powstało coś na kształt Centrum Nauki Kopernik. Szczerze mówiąc w tym drugim miejscu nigdy nie byłam, więc w rzeczywistości oba miejsca mogą się znacznie od siebie różnić. Tym niemniej koncepcja jest ta sama. Uczymy się przez zabawę, dotyk, doświadczenie.
Czyż to nie brzmi wspaniale? Zamiast siedzieć w nudnych ławkach, spisywać z (a niech tam, nawet) multimedialnej tablicy, możemy wszystko dotknąć, zobaczyć, doświadczyć na własnej skórze. Pomyślałam, że to musi być rewelacyjne miejsce. Spakowaliśmy więc dzieciaki i ruszyliśmy na przeciw zdobywaniu wiedzy.
1. Czy to miejsce jest odpowiednie dla małych dzieci?
2. Czy będzie można coś zjeść w pobliżu?
3. Czy będą kolejki po bilety?
4. Czy będę musiała nosić przez cały czas naręcze kurtek (dzieci zawsze wcisną mi swoje do noszenia)?
POSIŁEK
Na miejscu nie ma niestety żadnej restauracji. Stoją jedynie 2 automaty z junk foodsem i napojami w większości równie niezdrowymi. Najbliżej położoną jadłodajnię znaleźliśmy w Centrum Handlowym. O rany, ileż tam było ludu.... i cały ryż wyjedli. A może kuchni zwyczajnie nie opłacało się robić. Dość powiedzieć, że we wszystkich miejscach serwowali jedynie frytki.
Co więcej z tymi tłustymi frytkami nie było gdzie usiąść. Byliśmy zmuszeni stać komuś nad głową i czekać aż skończy posiłek. Tragedia.
Posiłek to moje największe rozczarowanie wyjazdu. Następnym razem zdecydowanie postawiłabym na zwykłe kanapki z domu i ławkę przed wejściem.
BILETY
Długi weekend, zazwyczaj wszędzie tłumy, a w Młynie niespodzianka. Nie było żadnych kolejek po bilety, żadnych problemów z kupnem. Nie było też tłumu na wystawach. Nikt nikomu nie wchodził w drogę, nikt nie przeszkadzał, nie zajmował w nieskończoność ciekawych stanowisk. Oczywiście bardzo mnie to cieszyło, ze względu na komfort zwiedzania. Jednak mając w pamięci ten tłum w Galerii Handlowej czułam się jednak nieco zawiedziona zainteresowaniami większości.
SZATNIA
Szczęśliwie nie musiałam też nosić naręcza kurtek. Zostawiłam je w samochodzie :). Ale gdybym tego nie zrobiła to również bym nie cierpiała. Widziałam bowiem na miejscu bardzo gustowne szafeczki i napis szatnia :)
DLA KOGO
Miejsce, które odwiedziliśmy okazało się fantastyczne dla małych dzieci. Ba ono było fantastyczne dla małych, średnich i tych całkiem dorosłych. Wszyscy autentycznie bawiliśmy się doskonale, począwszy od najmłodszej uczestniczki wyprawy (lat 3) po najstarszego (lat 41). Był kosmos, była woda, pompy, klocki, iluzje i gra świateł. Wszystko pokazane, wytłumaczone, rozszyfrowane. Nawet czarodziejskie bajki były, które znikały gdy tylko zdejmowaliśmy okulary. Dzieci zwyczajnie dobrze się bawiły i nie wdawały w szczegóły działania. Dorośli za to mieli szansę zrozumieć to czego nie pojęli na lekcjach fizyki, geografii czy biologii. Ja w końcu załapałam jak działa ta siła odśrodkowa :)
Jednym słowem było tak fantastycznie, że szkoda mi było czasu na robienie zdjęć. Tylko dlatego jest ich tak mało.
Słuchanie odgłosów ziemii i kosmosu
Żyroskop
Dokowanie statku kosmicznego
Magiczne fontanny
Budowanie tamy
Iluzja
Magiczne bajki
Na koniec jeszcze garść informacji praktycznych:
Bilet do Centrum kosztuje 10zł, natomiast rodzinny (max. 4 osoby) 35zł. Moim zdaniem nie dużo za to co dostajemy w zamian.
Czas zwiedzania to 3 godziny. Zwiedzający wpuszczani są w dwóch turach. Dlatego nie można przyjechać o dowolnej godzinie, ale na konkretną turę.
W 3 godziny nie uda się niestety zwiedzić wszystkiego. Chyba, że na szybko, po łebkach. Jeżeli chcemy cieszyć się pobytem albo jesteśmy z dziećmi lepiej wybrać tylko to co nas najbardziej interesuje.
W Centrum znajduje się też sklep z pamiątkami. Warto do niego zajrzeć, bo jest sporo naprawdę fajnych gadżetów jak chociażby samochód na baterie słoneczne, który wpadł do naszego koszyka.
Byliście w takim miejscu? Jak wam się podoba taka forma nauki?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze, jest mi bardzo miło.
Bardzo Was proszę jednak o nie umieszczanie w treści komentarza jakichkolwiek linków reklamowych. Wszystkie podlinkowane komentarze zostaną usunięte (chyba, że link dotyczyć będzie merytorycznie komentowanego wpisu).
Dziękuję za wyrozumiałość.