Niemal każdy rodzic na świecie pragnie, aby ich dzieci były szczęśliwe. Ja również.
Cieszy mnie każdy przejaw ich szczęścia, każda wesoła, uśmiechnięta minka, każda oznaka radości. Ale wiem też, że nie ma takiej siły na świecie, która utrzymałaby moje dzieci w permanentnym szczęściu. One czują i przeżywają całą masę uczuć, a ich ogrom być może przerasta nawet moje wyobrażenie.
Złość, gdy nie dostają tego czego pragną, smutek z powodu zagubionej zabawki, strach przed wyimaginowanymi wilkami, wstyd przed nowymi dziećmi w przedszkolu - to tylko wierzchołek góry. Emocji jest masa, a zrozumienie dla tych uczuć praktycznie żadne. I to zarówno wśród samych dzieci jak i nas dorosłych.
Policz do dziesięciu
Jak często widuje się rodziców na skraju załamania nerwowego, rodziców krzyczących na dzieci, nie daj Boże bijących. Tak wiem, czasami nas to przerasta, można by powiedzieć, ręka sama leci. Ale ja zanim krzyknę, zanim podniosę dłoń policzę do dziesięciu i zastanowię się, czy winowajcą problemów nie są właśnie dziecięce emocje. Uczucia, nad którymi smyk ma prawo przecież jeszcze nie panować.To właśnie przez nie dziecko krzyczy, bije, płacze i nie słucha. A robi to własnie dlatego, że nikt go nie nauczył jak sobie z emocjami radzić. Odpowiadając na dziecięce uczucia agresją niestety nie osiągniemy w tej materii dobrych rezultatów.
Być może dziecko posłucha, zacznie wykonywać polecenia i pozornie wszystko wróci do normy. Pozornie, bo jedyną rzeczą jakiej dziecko się uczy jest zamykania się na własne emocje i używanie przemocy.
Przecież to my, rodzice jesteśmy ich pierwszymi nauczycielami, ich oknem na świat, wzorem na przyszłość. Inwestujemy w nasze dzieci, posyłamy do szkół, przedszkoli, uczymy angielskiego. Z równie wielką pieczołowitością zadbajmy także o ich rozwój emocjonalny.
Tak kochani rodzice, popełniamy na tym polu masę błędów i biję się w piersi, ponieważ wiem, że nie raz sama je popełniałam. Ale świadomość ta pozwala mi nad sobą pracować.
Zaakceptuj dziecięce emocje
Wbrew pozorom, zaakceptowanie negatywnych emocji nie jest takie łatwe. Jak na przykład zaakceptować wybuch złości? Nie podoba wam się przecież złoszczący się, kopiący, ciskający zabawkami maluch. Mi też nie.Ale czy to, że tej złości nie zaakceptujemy sprawi, że ona zniknie? Nie, nikt nie kontroluje emocji, one po prostu są. Jedynie co możemy zrobić to nauczyć się z nimi radzić. Jeżeli je odrzucimy to kiedy nauczymy tej trudnej sztuki naszą pociechę? Co więcej jeśli rodzic nie zaakceptuje emocji to dziecko również będzie ją wypierać, a to najszybsza droga do braku pewności siebie. Bo jak ma w siebie wierzyć ktoś, kto nawet siebie nie akceptuje.
Nazywaj emocje
Czy odważylibyście się coś nakazywać swojej drugiej połowie, mamie czy tacie? Myślę, że większość wybrałaby rozmowę rozwiązującą problemy. Dlaczego w przypadku swoich dzieci tak wiele osób nie chce rozmawiać? Tak wiele osób po prostu wymaga.A żeby dziecko nauczyło się żyć ze swoimi emocjami rozmowa jest wręcz niezbędna. Powinniśmy uzmysławiać dziecku co czuje, dlaczego to czuje i co czują inni, gdy ono manifestuje swoje uczucia w niewybredny sposób. Uważam, że to bardzo ważne, jeżeli nie najważniejsze. Jeżeli my tego wszystkiego dzieciom nie powiemy to kto miałby to za nas zrobić?
Nie bagatelizuj
Jest mi strasznie przykro słysząc dorosłych, którzy tłumaczą swoim dzieciom, że powody ich frustracji są błahe. Jakże często słyszę zdania w stylu:"Płaczesz z powodu złamanej łopatki? Przecież to tylko łopatka, nie ma co wylewać łez."
Tym czasem ten połamany kawałek plastiku dla dziecka jest niedokończonym zamkiem dzielnego rycerza. Gdzie ten rycerz teraz zamieszka?
Zamiast bagatelizować może warto spojrzeć na świat oczami dziecka. Nie dosyć, że będziemy mogli realnie pomóc to jeszcze ile piękna w nim znajdziemy.
Nie odwracaj uwagi
Uważam, że żeby dziecko mogło zrozumieć swoje uczucia i je świadomie przeżywać, musi je przede wszystkim poznać. Tym czasem bardzo często spotykam się z odwracaniem uwagi od zjawisk wywołujących przykre emocje. Działa to na zasadzie:"Jest Ci smutno? - opowiem Ci śmieszną historię."
Łzy jeszcze spływają po policzku ale było zabawnie, więc dziecko zanosi się śmiechem. Ocieramy oczka i już.
Tym czasem dziecko właśnie odczuwa rozdwojenie jaźni. Z jednej strony już się nie smuci, ale nadal nie bardzo rozumie co też się takiego stało. I nadal nie wie jak w przyszłości poradzić sobie ze smutkiem. Może będzie szukać rozweselenia? Jak myślicie, gdzie wtedy może trafić?
Musimy podjąć wyzwanie
Ciężkie zadanie przed nami, rodzicami.Wiele dorosłych osób nie zawsze radzi sobie ze swoimi uczuciami, a tu jeszcze muszą nauczyć tego wszystkiego swoje dzieci.
Musimy jednak podjąć to wyzwanie, jeżeli naprawdę pragniemy aby nasze dzieci były szczęśliwe.
Follow my blog with Bloglovin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze, jest mi bardzo miło.
Bardzo Was proszę jednak o nie umieszczanie w treści komentarza jakichkolwiek linków reklamowych. Wszystkie podlinkowane komentarze zostaną usunięte (chyba, że link dotyczyć będzie merytorycznie komentowanego wpisu).
Dziękuję za wyrozumiałość.