czwartek, 1 maja 2014
Nie wierzę reklamie
Pamiętacie aferę z Kubusiem, kiedy okazało się, że nie zamarza?
Wszystkiemu rzekomo okazał się być winny syrop glukozowo-fruktozowy.
Jakoś mnie fakt niezamarzania specjalnie nie dziwił, w końcu to nie woda. Ale dziwi mnie, że producent dziecięcych soków te soki jeszcze dosładza.
Pamiętam, jakieś 6-7 lat temu Kubuś to był całkiem niezły soczek. Ten "podstawowy model" zrobiony był jedynie z naturalnych składników, bez dodatku wspomnianego syropu, ba bez cukru nawet. Może nie był to świeżo wyciskany soczek, naturalnie mętny i w pełni ekologiczny. Ale żadnej wody, cukru ani E składników nie było.
Ten soczek często u nas gościł i miał pierwszeństwo przed tańszym, ale gorszym w składzie Leonem.
I tak nieświadomie kupowałam, aż w pewnym momencie zorientowałam się, że niektóre ze smaków dostały cukier w prezencie. No ok, myślę, może te owoce niektóre za kwaśne... Zostajemy przy smakach bez cukru.
Od tego czasu bacznie czytałam etykiety. Soki bez cukru stawały się coraz mniej dostępne aż w końcu na dobre zniknęły.
Nie mogłam w to uwierzyć, nie wierzę do dziś. Ze zdziwieniem przecieram oczy. Co się dzieje?
Firma mocno się reklamuje, inwestuje dużą kasę w public relations, tworzy "place zabaw", Kubusiowe gadżety, a oszczędza na naszym zdrowiu. Oszczędza, bo o ile taniej posłodzić wodę i dodać trochę owoców. Ale czy takie rozwiązanie jest zdrowe? I czy takie oszczędzanie jest uczciwe wobec konsumentów?
Smutne to, bo tysiące, miliony ludzi wierzą, że soczek jest świetny dla dzieci. Wierzą, że to soczek właśnie, choć do soczku mu już daleko.
Smutne, że firma się rozwija (chwała jej za to), ale efektem tego rozwoju jest pogorszenie jakości.
Ja Kubusia nie kupuję już od dawna. Kupowała teściowa. Po zwróceniu przez nas uwagi, że te Kubusie to nie to samo co kiedyś odrzekła zdziwiona "Naprawdę? Przecież mówią, że to dla dzieci (?)".
No właśnie, ile jest jeszcze takich nieświadomych? Smutne.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)