Czy wyobrażacie sobie, że w klasie mojej córki chyba nie ma dziecka nie posiadającego własnego telefonu komórkowego?
Ja długo broniłam się przed sprezentowaniem tego gadżetu własnemu dziecku. Wszak telefon służy głównie do komunikacji, do rozmów a moje dziecko zupełnie nie potrzebowało do nikogo dzwonić. Szkoła, dom, czasami podwórko lub koleżanka - wszystko pod kontrolą.
Zmiana przyszła dopiero, gdy Mysza zaczęła intensywniej trenować a ja z mężem zaczęliśmy szukać czasu na bycie szoferem. Częste zmiany planów, spóźnienia, szukanie się na wzajem sprawiły, że musieliśmy mieć z nią kontakt. W ten sposób smartfon zawitał również do nas i w szybkim tempie stał się niezastąpionym Myszy towarzyszem . O dziwo, ona niemal wcale z niego nie dzwoni.
Do czego zatem służy smartfon?
1. Do robienia sytuacyjnych zdjęć, filmików i nagrywania dźwięków.
Dyktafon i aparat to ulubione aplikacje. Prawdziwe must have, bez którego nie można się już obejść. Ilość filmów, zdjęć i nagrań, z których w żaden sposób nie można się zorientować czego dotyczą, wymagała dokupienia dodatkowej karty pamięci. To prawdziwy szał. Co to będzie jak ona odkryje Instagram - zaczynam się bać
2. Do słuchania muzyki i grania w gierki
Aktywność numer dwa, zaraz po zdjęciach. Tu przynajmniej wiem o co chodzi. Dowiedziałam się wreszcie co to za szum z tym Pou i Angry Birds, poznałam wszystkie kawałki Wiolety i Eweliny Lisowskiej. Nie powiem, że to mój gust, ale wiecie poszerzam horyzonty :)
3. Do przypominania, żeby zawsze zabrać książkę na angielski
Nareszcie coś pożytecznego. Mysza ma pamięć dobrą, ale krótką i o angielskim notorycznie zapominała. Dostała mały przedmiot z ekranikiem, który dzwoni wieczorkiem w dniu poprzedzającym angielski i pamięć natychmiast się poprawiła.
Oprócz tego plan lekcji i innych zająć ma zawsze pod ręką, co czasem też się przydaje.
4. Do czytania pod kołdrą jak rodzice każą już spać.
Zagonić dziecko do lektury jest trudno. Przynajmniej moje dziecko nie garnie się od rana do wieczora do czytania. Zawsze lepiej porobić coś innego niż monotonnie przewracać kartki. Ale jakoś tak się składa, że jak już te kartki przewracać zaczyna to skończyć ciężko. I nawet jak oczy boleć zaczynają, jak wieczór późny zapada to ciekawość jest górą a smartfon latarkę posiada. A skoro posiada to po ciemku też poczytać można. Przynajmniej do czasu aż rodzice się nie zorientują.
5. Do budzenia się z samego rana.
A z tego pożytku to najbardziej cieszę się ja. Bo Mysza czasami nawet przed budzikiem oczy otwiera, ale jak dzwoni to już wie, że i mamę obudzić trzeba. Co jak co, ale śpioch ze mnie straszny i rano z łóżka ciężko mnie wyciągnąć. Mysza jako budzik sprawdza się doskonale i nareszcie się nie spóźniamy.
I pomyśleć, że ja będąc dzieckiem do tego wszystkiego potrzebowałam:
- telefonu
- aparatu fotograficznego
- kamery video
- dyktafonu
- walkmana
- komputera
- kokardki przypominajki
- latarki
- budzika
Ehh...
Follow my blog with Bloglovin
Czasy się zmieniają i teraz mamy wszystko w jednym ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie ☺
Usuńmoja 7-latka już mi napomina coś o telefonie ale póki co nie uważam,żeby był jej potrzebny
OdpowiedzUsuńza to na moim gra w littlest pet shop :D
Oj nie za moich czasó można było miec takie luksusy ;) Świat idzie do przodu a my się chyba cofamy :( Jednak wolę swoje dzieciństwo i moje wspomnienia, jak czasem patrzę na terazniejsze dzieciaczki ;)
OdpowiedzUsuńJa też wolę swoje, ale to chyba kwestia sentymentu
Usuńdzięki za ten post, nie jestem na bieżąco z techniką i nie do końca wiedziałam, czym po za telefonem jest smartfon
OdpowiedzUsuńhehe :) teraz technika poszła do przodu
OdpowiedzUsuńMasz rację, smartfon to przydatna rzecz. Ja nie mogę się bez niego obejść, Martyna... no cóż.. jakoś nie pała do niego miłością ;P
OdpowiedzUsuńPrawie wszystkie maluchy mają już smartfony, a ja stara ciągle się nie mogę zdecydować i mam zwykły telefon :D
OdpowiedzUsuńTeraz to taki zwykły ciężko kupić albo cena nieadekwatna. Pewnie dlatego dzieciaki z nowościami paradują.
UsuńMnie trochę przeraża ta pogoń maluchów za wirtualnym światem. Bubal ma trzy lata a już się głowię co by tu zrobić, by wolała ksiażkę od neta...
OdpowiedzUsuńSuper ; )
OdpowiedzUsuńWszystko jest dla ludzi, byle z umiarem i rozsądkiem :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem smartphone troszkę w dzisiejszych czasach obniżył myślenie u ludzi. Dawniej człowiek nie miał nawet komputera i kończył szkołę podstawową później średnią, a następnie studia mając tylko dostęp do książek i zeszytów ćwiczeń, a także notatek które sam sporządził. Oczywiście smartphony dziś ułatwiają sprawę w wielu sytuacjach, ale pozbawiają człowieka instynktu szukania źródel na własną rękę i systematycznej nauki.
OdpowiedzUsuńNo cóż, znak czasu. Teraz zamiast wertować książki wertujemy internet. Liczą się inne umiejętności, ale czy to źle?
Usuń