czwartek, 23 stycznia 2014
Jak błądzą starsze maluchy
Zalewa Nas masa. Masa kiczu i tandety. W muzyce, w książkach, w modzie.
Co jednak może zrobić rodzic, jeżeli dziecko tą tandetę po prostu lubi?
Co zrobić, jeżeli nasz potomek z obrzydzeniem zatyka uszy na dźwięki Mozarta, którego z takim namaszczeniem serwowaliśmy mu od chwili poczęcia?
Co zrobić, jeżeli znienawidzony przez nas róż jest jedynym słusznym kolorem na ścianach pokoju córki?
Dziecko ma przecież prawo do swoich wyborów. A, że jest dzieckiem ma prawo lubić również przysłowiową szmirę. Ma prawo słuchać "Ona tańczy dla mnie" (kto jej to pokazał (!?)). I chociaż nie wiem jak by mi zęby zgrzytały, nie powiem, że nie ma gustu, nie skrytykuję i nie ośmieszę.
Chcę przecież wychować pewnego siebie człowieka.
Co zatem zrobię?
Znajdę ciekawą książkę i zachęcę do wspólnego czytania. Wytłumaczę trudne słowa, pokażę i pomogę zrozumieć wartościowe fragmenty.
Włączę kupioną ostatnio, rockową płytę. Kto powiedział, że tylko Mozart jest wartościowy. Pobawimy się, pogadamy o tym dlaczego nam się podoba lub nie.
Obejrzymy razem wnętrzarskie i modowe magazyny (albo blogi ;)) i też sobie pogadamy o tym co fajne i co nam się podoba i dlaczego.
Plastik i tandeta jest na wyciągnięcie ręki, o wartościowe rzeczy trzeba się postarać. A rodzice mogą przynajmniej postarać się wpłynąć na postrzeganie świata przez dziecko. Mogą wyczulić na niuanse, pokazać różnice między tym co wartościowe, a nie.
Wymaga to jednak trochę pracy, zaangażowania, zrozumienia i cierpliwości. A przede wszystkim wymaga chęci i radości ze wspólnie spędzonego czasu.
Póki co u Nas nadal róż w dziewczęcym pokoju ;)
Follow my blog with Bloglovin
Etykiety:
Rodzina
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)