Ja wiem, że Święta, klimat i tak dalej. Wiem, że temat włosów może trochę nie na czasie. Ale ja właśnie po raz pierwszy samodzielnie pofarbowałam sobie włosy.
Tak się złożyło, że nie miałam kiedy pojechać do fryzjera. Popłynęłam z zadaniami do kalendarza, a fryzjer jakoś nie chciał przyjmować w godzinach snu dzieci. A odrost rośnie - Mój Boże jak ja się pokażę Mikołajowi??
Tym sposobem, rad nie rad, pierwszy raz w swoim dotychczasowym życiu kupiłam farbę w drogerii. Dla zainteresowanych - tak to ta farba ze zdjęcia.
Pudełko obejrzałam ze wszystkich stron, instrukcję przeczytałam 2 razy od a od z i z duszą na ramieniu zabrałam się za malunki.
To co mnie pozytywnie zaskoczyło, to fakt, że nie musiałam przygotowywać żadnych dodatkowych narzędzi. Żadnego brudzenia miseczek, żadnych pędzelków czy mieszadełek. Nawet nożyczek nie potrzebowałam. Wszystko co potrzebne było już w pudełku, wszystko przemyślane i łatwe w użyciu.
Ok, przygotować łatwo, ale farbowanie odrostów nie będzie już takie proste, pomyślałam. No bo przecież ciężko samodzielnie nałożyć sobie farbę tylko na odrost. A co z tyłem głowy, przecież nie mam tam oczu? Będą przebicia, będę wyglądać jak ta przysłowiowa krowa w kropki bordo.....
Zrobiłam co mogłam i jak potrafiłam. Żadnej precyzji, ot tak na czuja - będzie co ma być. Najpierw odrost - 10 min. Potem reszta i kolejne 10 minut. Płuczemy włosy, myjemy, odżywka, znowu płuczemy. Potem suszarka i... spoglądam w lustro.
I co? Jest dobrze!
Ale czy było warto?
Farbowanie włosów, łącznie z płukaniem, myciem, maseczką, suszeniem i czyszczeniem pobrudzonej umywalki zajęło mi 1,5 godziny. Jest to czas zbliżony do tego jaki spędzam farbując włosy u fryzjera. Zaoszczędziłam jedynie trochę czasu potrzebnego na dojazd.Za farbę zapłaciłam około 20 zł, za farbowanie u fryzjera płacę ponad 120. Przebicie cenowe 6 krotne przemawia do wyobraźni.
Zniszczeń w związku z samodzielnym farbowaniem nie było dużo. Jeden ręcznik pobrudziłam farbą. Ot, będzie na kolejny raz, więc koszt niewielki.
Straciłam za to mycie głowy z masażem (mój fryzjer ma takie cudowne masujące fotele), dawkę plotek z Flasza, którego tylko u fryzjera przeglądam i pogaduszki o pogodzie. Ale czy to jest warte aż 100zł?
Mój ulubiony fryzjerze, bardzo Cię lubię, ale chyba straciłeś klientkę. Od dziś tylko szybkie cięcie, a farba w domku.
Follow my blog with Bloglovin
Ja już od dłuższego czasu farbuję w domu, bo żaden fryzjer nie chciał się podjąć farbowania henną. Nie rozumiem dlaczego, ale w sumie - tak jak piszesz - nie żałuję, bo oszczędność duża :-)
OdpowiedzUsuńHenna to już wyższa szkoła jazdy. Podziwiam
UsuńUwierz mi, że dzisiaj henna jest równie prosta w użyciu jak zwykła farba, tylko szerokiej gamy kolorów brakuje.
UsuńZapraszam do tagu/wyzwania związanego z propagowaniem Europejskiego Kodeksu Walki z Rakiem :-) http://plantacjapozytywnychmysli.blogspot.com/2014/12/troche-inny-tag.html
Kilka lat chodziłam na farbowanie do fryzjer, wizyta kosztowała mnie przeważnie 140 zł. bo mam długie włosy, od pół roku przy farbowaniu pomaga mi kuzynka i kosztuje mnie to 10 zł. efekt, który uzyskałaś jest bardzo dobry.
OdpowiedzUsuńSwojego fryzjera też lubiłam, ale wolę oszczędności przeznaczyć na coś innego
Ja we wtorek idę na farbę do akademii fryzjerskiej, gdzie zapłacę za całość 35zł, w tym masaż głowy, podcięcie końcówek i wszystkie te duperele ;) Cena niska, ponieważ to uczniowie wykonują usługę, za to pod stałą kontrolą doświadczonych szkoleniowców :) Zazwyczaj wychodzę stamtąd zadowolona. Zresztą... kilka razy w salonach zostawiałam niemałe kwoty, a i tak obsługiwała mnie praktykantka ;)
OdpowiedzUsuńNiezły pomysł
UsuńJa tam też w domu farbuję włosy, tzn.mąż mi je farbuje :-)
OdpowiedzUsuńUściski :-*
Ooo, to może mój też da się wykorzystać.
Usuńja u fryzjera na farbowaniu byłam 1 czy 2 razy i na tym się skończyło, teraz tylko cięcie ;)
OdpowiedzUsuńWspaniały kolor:)
OdpowiedzUsuńJa teraz nie farbuję, ale kiedyś też sama to robiłam :)
Podejrzewam, że sama zrobiłaś sobie idealne refleksy :) Kolor cudowny - moim zdaniem w takim przypadku (znalezienia dla siebie farby idealnej) powinnaś sobie odpuścić wydatek na fryzjera :))
OdpowiedzUsuńno no, efekt na zdjęciu świetny, na żywo na pewno jeszcze lepszy! :) Ja akurat farbowałam włosy 2 razy, zawsze u fryzjera ale na szczęście przeszło mi i wrociłam do swojego koloru (fakt, ceny są szalone!). Ale za to bawiłam się w fryzjerkę w domu mojej przyjaciółki- jeśli masz obawy, że nie zauważysz czegoś z tyłu głowy warto kogoś 'zatrudnić' do tego zadania. No i pewność jest, że będą ploteczki, nawet lepsze niż te z Flasza. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńA ja jednak wolę farbować u fryzjera, bo to jest mój osobisty luksus. A Twój kolorek rzeczywiście wyszedł przepiękny.
OdpowiedzUsuńJa farbuje sama i kusi mnie podobny kolor, dwa razy zaufałam fryzjerom po 350 zł wyrzucone w błoto i włosy spalone, a gdy sama schodziłam z czarnego na blond to nie dość, że włosy żywotne to jeszcze kolor bardziej oczekiwany :)
OdpowiedzUsuńOhh ja nie pamiętam już kiedy byłam na farbowaniu u fryzjera. Zawsze szkoda mi pieniędzy bo pewnie powinnam się cieszyć ale mam duuuużo włosów, a jak wiadomo u fryzjera płaci się za zużycie farby czyli w moim przypadku duuuużo farby. Także wolę drogeryjne farby ale jeśli cięcie to już nie szkoda mi ani złotówki:)
OdpowiedzUsuńSuper kolorek! Chyba wierny temu odcieniowi z opakowania... :)
OdpowiedzUsuńPięknie! Mnie kusi zmiana koloru, bo po 30 latach naturalny mi się zaczyna nudzić, ale nie mogę się zdecydować na rzaden jakoś :)
OdpowiedzUsuńkolor jest piękny, jestem pod mega wrażeniem że wykonałaś w domu taką wspaniałą koloryzację :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
120 zł to drogo, nie dałabym tyle za farbowanie. W domu mam zawsze sobie farbuje i ładnie wygląda.
OdpowiedzUsuńM.
nigdy nie zamierzam się farbować, no chyba, że jak już będę starsza :D Nie widziałam Pani w innym kolorku, ale uważam, że w tym zdecydowanie Pani do twarzy :*
OdpowiedzUsuńJa jeszcze ani razu nie byłam u fryzjera na farbowaniu :P
OdpowiedzUsuńPierwsze farby kładła mi siostra, potem już zaczęłam sama no i tak do dziś pozostało :)
Prawdę mówiąc byłoby mi żal tej dodatkowej stówki, którą mogłabym mieć w kieszeni. Nie mówię, czasem fryzjer doradzi kolor, poradzi, będzie wiedział czy wyjdzie taki jak na opakowaniu, ale jak ktoś nie zmienia koloru co sezon - to tylko farbowanie własnoręczne :)