poniedziałek, 7 marca 2016

Bakalie godne polecenia z popularnych marketów


Wkurzyłam się. 
Ja, czytająca etykiety, dbająca o zdrowe odżywianie, świadoma konsumentka dałam się oszukać. I to w świetle prawa. Sama nie wiem jak do tego mogło dojść.... Ale od początku.

Jak wszyscy, również ja, a tym bardziej moje dzieci, lubimy słodycze. Ale jak już wspomniałam, jako świadoma konsumentka wiem, ile siedzi w słodyczach cukru, konserwantów i innych zupełnie zbędnych składników. No, żeby jeszcze tylko ten cukier siedział w nich... Ale nie, teraz nagminnie zastępuje się go syropem glukozowo-fruktozowym. Słodycze stają się więc coraz bardziej niebezpieczne dla naszego zdrowia. A ja zdrowie sobie cenię, zwłaszcza zdrowie swoich dzieci.



Chcąc nie chcąc, pitraszę więc sama od czasu do czasu jakieś słodkości. A żeby było zdrowo, cukier zwykle zastępuję jakimś zamiennikiem sprzyjającym ciału. 

Na marginesie mówiąc, nie tylko cukier zastępuję zdrowszymi zamiennikami. Jeśli jesteście ciekawi co jeszcze, przeczytajcie artykuł "Zdrowsze zamienniki popularnych produktów spożywczych"



"Nie przypuszczałam, że ktoś mógłby wpaść na pomysł dosładzania daktyli...."



Tym razem postanowiłam zrobić mufiny słodzone suszonymi daktylami. Te słodkie owoce doskonale zastępują cukier i nadają wypiekom miłego aromatu. Jeśli jeszcze tego nie sprawdziliście , koniecznie musicie nadrobić.
Wybrałam się więc do Lidla, który stoi w pobliżu, zakupiłam daktyle i zabrałam się do pieczenia. 
Doprawdy nie wiem jak to się stało, ale dopiero w tym momencie spojrzałam na etykietę. Może miałam zaćmienie, może już tak mi się spieszyło do pieczenia, a może, co najbardziej prawdopodobne, nie przypuszczałam, że ktoś mógłby wpaść na pomysł słodzenia daktyli... 
A jednak, ze zgrozą w oczach przeczytałam, że zakupione przeze mnie daktyle maja w składzie syrop glukozowo-fryktozowy. 
Jak to? To ja lecę do sklepu po zdrowsze zamienniki cukru, siedzę w kuchni piekąc te mufiny zamiast kupić gotowce i pójść w tym czasie do kosmetyczki, a dostaję za to wszystko syrop glukozowo-fruktozowy, którego tak bardzo chciałam uniknąć? 
Jak to się stało, że cała moja praca poszła na marne?
Po prostu nie przeczytałam etykiety....

Niestety w popularnych sklepach i supermarketach, aż roi się od produktów, które zdrowe tylko udają. Czytanie etykiety okazuje się więc ważne, nie tylko w przypadku produktów przetworzonych, ale również tych całkiem prostych. No chyba, że się zna produkty godne polecenia. 
Wy właśnie macie szanse takie poznać. Przygotowałam bowiem dla was (i dla siebie, żeby już nie zaliczyć podobnych wpadek) zestawienie suszonych owoców godnych polecenia, które można dostać w Lidlu, Polo lub Biedronce.



"Bakalie godne polecenia, dostępne w popularnych marketach"




W Biedronce królują bakalie Baka D'Or. 

Sprawdziłam wszystkie dostępne produkty tej serii (oprócz orzechów) i z przykrością stwierdziłam, że mają tylko jeden produkt, który pozbawiony jest cukru, syropu glukozowego-fruktozowego oraz konserwantów. 
Produktem tym są rodzynki sułtańskie. W swoim składzie oprócz rodzynek mają tylko olej z bawełny oraz słonecznikowy. Oleje nie są szkodliwe i wykorzystywane są przez niemal wszystkich producentów, aby owoce się nie sklejały. Jednak, nie bardzo rozumiem dlaczego znalazły się tu oba.
Można jednak uznać, że produkt jest godny polecenia.




W Lidlu sprawa wygląda nieco lepiej. Znalazłam tu to, czego wcześniej szukałam, czyli porządne suszone daktyle. O dziwo, jest to produkt tej samej firmy, Alesto, która wyprodukowała te oblane syropem, sprawcę mojego rozczarowania. Nie wiem dlaczego, ale firma Alesto ma w swojej ofercie zarówno doby, jak i słaby produkt, identycznie opisany, jako daktyle suszone. Hmmm....
Dość powiedzieć, że wybieram od dziś te w plastikowym opakowaniu.

Oprócz suszonych daktyli, które nie zawierają żadnych innych dodatków, firma Alesto sprzedaje w Lidlu również suszone figi. Figi suszone Alesto mają w składzie figi suszone i nic więcej. Mi to pasuje.

Znalazłam również suszone jabłka tej samej firmy. Skład mają bardzo prosty i nie zawierają żadnych dodatków, dlatego nawet skusiłam się na zakup. Niestety, miałam wrażenie, że są mało wysuszone i przez to gumowe w smaku.

Dostępna w Lidlu marka Belbake produkuje natomiast przyzwoite rodzynki sułtańskie. W składzie oprócz rodzynek znajdziemy olej z nasion bawełny, więc nie ma się czego obawiać.




W Polo są marki własne, niestety żadna z nich nie może pochwalić się  suszonym owocem godnym polecenia. Jedynie Bakaland ma tu coś do zaoferowania.

W opakowaniu suszonych daktyli nie znajdują się żadne dodatki. Rodzynki sułtańskie, podobnie jak u innych producentów wzbogacone są jedynie o olej z nasion bawełny.
Warto również wspomnieć o dostępnych w Lidlu nasionach Goi firmy Bakalland. Oczywiście również bez zbędnych dodatków

Niestety w żadnym sklepie nie znalazłam:
- suszonych moreli bez konserwantów
- suszonej żurawiny bez cukru lub syropu glukozowo-fruktozowego
- innych suszonych owoców

Po tego tego typu produkty trzeba wybrać się do eko-sklepu lub marketu dysponującego szerokim asortymentem.  Mimo wszystko, również w takich sklepach polecam czytać etykiety.
Słabych produktów niestety nigdzie nie brakuje, a za wartościowym trzeba porządnie się rozejrzeć.

Zachęcam Cię do zapisania się na nasz comiesięczny newsletter. Zestawienia wpisów, unikalne treści, ciekawe informacje.






Follow my blog with Bloglovin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze, jest mi bardzo miło.

Bardzo Was proszę jednak o nie umieszczanie w treści komentarza jakichkolwiek linków reklamowych. Wszystkie podlinkowane komentarze zostaną usunięte (chyba, że link dotyczyć będzie merytorycznie komentowanego wpisu).
Dziękuję za wyrozumiałość.