Wczoraj z anteny trójkowego radia dobiegła mnie przerażająca wiadomość.
Czy wiecie, że są osoby, które podczas niespełna 3 dni Świąt Bożego Narodzenia są w stanie przytyć 4 kg?
Przyznam, że ta wiadomość mnie zszokowała. Tak łatwo przytyć przez te kilka dni, a potem tak dużo trzeba pracować, żeby te nadmiarowe kilogramy zgubić.
Ja nie tyję w Święta wcale i wcale nie odmawiam sobie słodkich ciasteczek i faworków. Jak zatem to robię? Pozwólcie, że zdradzę Wam mój sekret:
Jestem asertywna
Wiem, że każdy się napracował, żeby przygotować Świąteczne potrawy, ale to nie znaczy, że muszę wszystkiego spróbować. Jem dokładnie tyle, żeby się najeść i tylko to na co mam ochotę. Żadne prośby typu "Spróbuj mojego śledzika, tak się napracowałam. Wyszedł świetny" na mnie po prostu nie działają. A już wigilijne przesądy, że trzeba spróbować wszystkiego na stole, żeby mieć szczęści w przyszłym roku działają na mnie jak przysłowiowa płachta na byka.
Zażywam ruchu
Pod żadnym pozorem nie spędzam całych dni przy suto zastawionym stole. Zamiast tego jemy posiłki o zwykłych porach i korzystamy z wolnego czasu. W zeszłym roku na przykład odbyliśmy wycieczkę po pięknie ozdobionym Olsztynie i podziwialiśmy olsztyńskie bożonarodzeniowe szopki. Czasami zwyczajnie idziemy do lasu, a jak zima dopisze to na sanki lub łyżwy.
Piję wodę z cytryną
Nie od dziś wiadomo, że woda oczyszcza organizm, doskonale gasi pragnienie i najlepiej nawadnia. Dodatek cytryny sprawia, że dodatkowo się odkwaszam, dostarczam witaminy C i wspieram swoją odporność. Poza tym zastępując wodą soki i inne napoje redukuję ilość kalorii dostarczanej organizmowi.
Wysypiam się i relaksuję
W ciągu roku większość osób działa w biegu, pod wpływem stresu i nie ma chwili wytchnienia. Podobnie jest u mnie. Dlatego nie wyobrażam sobie biegać (chyba, że dla przyjemności) i stresować się dodatkowo w czasie Świąt. Nie staram się więc zadowolić wszystkich, biegać od jednej babci do drugiej podczas Wigilii, odwiedzić wszystkie ciocie i wujków. Umawiam się na kilka wizyt a większość czasu przeznaczam na relaks i sen.
Myślę o kaloriach
Nie, nie chodzę z kalkulatorem, nie odmawiam sobie słodkości, nie analizuję każdej potrawy. Chodzi mi raczej o równowagę. Jeżeli jesteśmy np. umówieni na świąteczną kolację u babci, to w domu nie jemy już tradycyjnego obiadu. Zamiast tego zjadamy jakiś lekki lunch, składający się głównie z warzyw i owoców.Takie są moje sposoby. U mnie sprawdzają się idealnie.
A Wy? Macie problem z tyciem podczas Świąt?
Follow my blog with Bloglovin
Jeżeli uznałaś/uznałeś ten post za ciekawy proszę podziel się informacją o nim ze swoimi znajomymi.